Hej Kochani!!
Poranna kawa, to prawdziwa chwila dla mnie ;)
To czas, w którym zbieram myśli. To chwila, kiedy nie liczy się nic więcej (w granicach zdrowego rozsądku, oczywiście:))
To prawdziwy codzienny rytuał.. Serio, jestem prawdziwą kawoholiczką!!!
Staram się jednak nie wypijać jej w dużych ilościach, dlatego ta jedna "prawdziwa" z rana, a późnej już tylko bezkofeinową się raczę:)
W ostatnim czasie do codziennych czynności dołączyła też poranna "porcja" brzuszków!!
Bo lato wreszcie nadejdzie!!!:)
Więc, żeby na leżaku prezentować się nieco lepiej.... Co ja Wam będę mówić.. Sami wiecie :)
Pozdrawiam!! Miłego dnia wszystkim!! :)
wyzwanie fotograficzne.. ciekawe :)
OdpowiedzUsuńpodziwiam zapału w robieniu brzuszków :D
U mnie brzuch twardy jak skała tuż pod warstwą tłuszczyku ;). Mania robienia brzuszków została mi sprzed kilku lat, a przecież bez prawidłowej diety nawet codzienna ich dawka nie pomoże
OdpowiedzUsuńTak, tak na leżaku trzeba się prezentować.
OdpowiedzUsuńWiadoma rzecz.
A kawa faktycznie niezbyt zdrowa. Bezkofeinowa to dobre rozwiązanie :)
Pozdrawiam
Podobają mi się Twoje rytuały. :) Pierwszy wcielony, drugi trzeba wcielić ponownie. :)
OdpowiedzUsuńwszyscy o kawie jak o zbawieniu, a mnie sam zapach odrzuca ;), ale kakao lub herbatka też zdają egzamin przy porannym przebudzaniu i zbieraniu myśli ;)
OdpowiedzUsuńSuper!! Ja staram się co rano trochę porozciągać yogą, ale brzuszki też są mi potrzebne. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Ula
u mnie też kawka, a brzuszki też by się przydały:)
OdpowiedzUsuńkawa, kawa jest codziennie
OdpowiedzUsuńA do codziennych ćwiczeń niestety motywacji u mnie brak
Zdrowy rytuał nie jest zły :) Też nad nim pracuję.
OdpowiedzUsuńoo proszę ;) mobilizacja w pełni ;]
OdpowiedzUsuńĆwiczenia... ja się nie mogę zmobilizować, a przez pewien czas to też była codzienność. Gratuluję wytrwałości.
OdpowiedzUsuńKawa musi być, ale z kofeiną... ;)
OdpowiedzUsuńTo cudowny moment mieć czas dla siebie i swoich myśli.
wytrwałości w ćwiczeniach życzę!
Cudownie! Od kilku dni ćwiczę, ale nie mogę tego jak na razie nazwać rytuałem :-)
OdpowiedzUsuńDzielna dziewczyna!
OdpowiedzUsuńoj brzuszki to moja zmora hi hi
OdpowiedzUsuńteż powinnam zacząć ćwiczyć brzuszki, ale parzenie kawy zdecydowanie lepiej mi wychodzi;)
OdpowiedzUsuńJa hasam na fitnessach, sama bym się nie zmotywowała do regularnego ćwiczenia :D a tak to jak widzę 15 babeczek, które tak jak ja wylewają siódme poty, to od razu raźniej i człowiek się motywuje i napędza :D
OdpowiedzUsuńTeż poszłabym na fitness ale bąbel siłą wyższą i też napierdzielam brzuszki w domu ;p
OdpowiedzUsuńale Ci zazdroszczę wytrwałości w robieniu brzuszków, ja nie potrafię się sama przypilnować, za to codzienne parzenie kawy weszło w krew ;-)
OdpowiedzUsuń