Tak jak Wam wczoraj wspominałam Em porwał mnie na małą wycieczkę. A, że pogoda u nas w mieście się poprawiła, świeciło słońce i temperatura była zachęcająca postanowiłam się zgodzić. Zresztą już wyjścia nie miałam, bo decyzja już była podjęta jakieś kilka dni wcześniej, oczywiście nie przeze mnie, więc nawet foch się przewinął... Bo niby czemu mam gdzieś na wycieczki jeździć (które zresztą uwielbiam, tylko jakoś wyjątkowo ochoty ni miałam :)).. :P
Chcąc nie chcąc wyruszyliśmy... Im bliżej gór, tym niebo ciemniejsze, zimno i dżdżyście...i już myślałam, że nic z tego nie będzie...Aż tu nagle owce.. One zawsze potrafią odwrócić uwagę od takich frustracji...
Tym bardziej, że zmierzając w ich kierunku wlepiają wzrok, co do jednej sztuki i nie ustępują. Każda jedna przeżuwa trawę gapiąc się tak perfidnie i bezczelnie, że gdyby nie fakt, że to tylko zwierzęta pomyślałabym, że knują jakiś niezły plan..
Po powrocie do domu doszkoliłam się nieco na temat tych stworzeń i okazało się, że to bardzo mądre zwierzęta. Potrafią zinterpretować ludzkie emocje i zapamiętują ludzkie twarze, a z testami psychologicznymi radzą sobie lepiej niż małpy..:) No, proszę!
I z tego wszystkiego nie powiedziałam Wam gdzie wreszcie dotarliśmy....
Dowiecie się w następnym poście :)
Miłego:)
wyglądasz rewelacyjnie :)
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
UsuńFajny kombinezon :) pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńdzięki kochana:) buziaki:*
UsuńŚlicznie ; *
OdpowiedzUsuńSuper fotki aż miło się ogląda
OdpowiedzUsuńŚwietne fotki, bardzo fajny kombinezon, wyglądasz ślicznie w nim :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie na nowy wpis :)
Super razem wyglądacie .:)piękne zdjęcia:)
OdpowiedzUsuńmieć kogoś komu się chce ruszyć to jest na wagę złota:) mój chłopak .typ leniwca.nic nie warto.nic mu się nie chce:)
OdpowiedzUsuń