Tak się rozleniwiłam podczas mojego urlopu, że jest mi mega ciężko wrócić do codzienności, tym bardziej, że za oknem wszystko pokryte śniegiem. Najchętniej podążyłabym teraz z drinkiem w ręku w stronę rozgrzanego leżaka.
Niestety nie pozostaje mi nic innego jak czekać na cieplejsze dni, które za sprawą temperatury i promieni słonecznych przybliżą wakacyjny nastrój. Styczeń na szczęście powoli się kończy...jeszcze luty, marzec, kwiecień...i maj, na który czekam już chyba od października. Będąc dziś w pracy niespodziewanie poczułam zapach, który automatycznie wywołał wiosnę w mojej głowie. Rozpylony bez (odświeżacz powietrza o zapachu bzu) tak dokładnie oddawał zapach tych kwiatów, że choć przez chwile zrobiło mi się majowo :) Z niecierpliwością czekam na pojawienie się bzu, który zagości w moim wazonie, konwalii, które swoją lekkością i niewinnością będą wywoływały uśmiech na twarzy. Nie mogę doczekać się pięknych żonkili i tulipanów, które mimo swojego krótkiego żywota, co roku cieszą moje oczy....Uwielbiam.
Czekam na poranne deszcze, rosę na świeżej trawie, dmuchawce oraz kwitnące mirabelkowe drzewka :)
Powiem tylko: JA TEŻ!!!
OdpowiedzUsuń=o)))))))
Ja równieżłączę się z Tobą w oczekiwaniu na wiosnę, słonko i ciepełko :)))
OdpowiedzUsuńooo matko Ja chyba też...ten bez... aż czuć wiosnę :P
OdpowiedzUsuńhttp://beautifulgirlandfashion.blogspot.com
Wierzę, że wspomnienia minionego urlopu rozgrzewają Ciebie w te mroźne, ale słoneczne dni =) Pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuń